Słońce świeciło tak pięknie.
A jednak nie cieszyłam się z niego tak bardzo jak w Krainie Serc.
Wszystko na Ziemi było takie same, a jednak inne. Nie słyszałam strzałów, ani żelaznego dźwięku otwieranych bram w Wesołym Miasteczku.
Nie było również taty.
Tam był zawsze obecny, a jednak obojętnie go mijałam w hallu. Tutaj tata nie istnieje nawet podświadomie...
Kopnęłam wściekle jakiś kapsel leżący na chdniku. Szłam do Monster High. Z jednej strony się bałam. Z drugiej najchętniej bym tę przeklętą szkołę rozsadziła.
Gdy podniosłam wzrok znad chodnika zobaczyłam gmach Monster High. Czarny budynek, wielkie okna, równie wielkie drewiane drzwi i kamienne schody z gargulcami na poręczach. Ta szkoła wyglądała jakzakład poprawczy. Lub psychiatryk.
Wspięłam się na lśniące schody, pchnęłam drzwi. W szkole było dziwnie cicho. Spojrzałam na zegar. Tarcza jarzyła się nikłym zielonkawym światłem.
8:25... Czyżbym się spóźniła?
A więc mam, wolno licząc, 20 minut na 'zwiedzanie' szkoły.
Szłam przez labirynt korytarzy. Całe mnóstwo drzwi- za jednymi bylo słychać ostre głosy nauczycieli, za następnymi wrzaski i śmiechy uczniów.
Widziałam basen, szafki, salę gimnastyczną, gabinet dyrektora..
Nagle z kimś się zderzyłam.
- Auu! - krzyknęła dziewczyna. Jej głos był zimny i hardy. Spojrzałam na nią. Miała długie, czarne włosy z cienkimi fioletowymi pasemkami.
- Uwarzaj jak leziesz, niezdaro! - wrzasnęła na mnie.
- P-przepraszam... - pisnęłam i cofnęłam się o pół metra.. Czułam, jak druga wierci we mnie wzrokiem dziurę. Poprawiłam plecak na ramieniu i zwiałam w głąb szkoły, jqak najdalej od tamtej dziewczyny. Stanęłam przed jakimiś kolenjymi schodami prowadzącymi w dół. Zawiało stamtąd zatęchłym powietrzem.
Uujka, nie mam tam czego szukać.
Nagle usłyszałam dzwonek. Z sal zaczęli wychodzić uczniowie. Od strony głównego wejścia szły trzy wyraźnie zmęczone nastolatki.
- Nie mam pojęcia, jak mogłyśmy się tak pomylić - powiedziała jedna z psimi uszami.Druga, z zieloną skórą wciąż wzdychała i miała wzrok wbity w ziemię.
- Hej, a to nie przypadkiem ta zupełnie pomarańczowa? - zawołała inna, zupełnie obbandażowana. Wzdrygnełam się. Zrobiłam krok w tył. Niech zgon moje rude włosy!!!
Tamte trzy zaczęły mnie gonić. A ja uciekać.
Zatrzymałam sie dopiero przy gabinecie dyrektorki. Pchnęłam fioletowe drzwi. Otworzyły się z cicym jękiem. Przy biórku siedziała wyskoa gobieta. Na biurku stała... jej głowa.
- Dzień dobry, panienko - no nie! Znów jestem per 'panienka' - Słyszałam już o niefortunnym wypadku z komisją powitalną. Nie martw się tym. Monster High to bardzo przyjazne licemu. Oto twój plan lekcji. Dwie pierwsze odbywają się w tej samej sali.
Kobieta wręczyła mi karteczkę z planem. Poprawiłam torbę na ramieniu.
- Dziękuję. Do widzenia - odpowiedziałam i wychodząc trzasnęłam drzwiami.
Czas iść na lekcje i przekonać się, czy ta szkoła jest na prawdę taka przyjazna...
- ♠ ♣ ♥ ♦
Sala numer 105, sala numer 105... Chemia. No i fizyka.
Nieśmiało przekroczyłam próg sali. W ławkach siedzieli uczniowie i ciekawie się na mnie gapili. Po sali przebiegł szept. Czułam jak się rumienię.
- Dzień... Dobry... - wydusiłam z siebie cicho. Gardło miałam ściśnięte jakąs niewidzialną ręką.
- Witaj - miło przywitała się nauczycielka - Jestem pani Mauldeathmarry, uczę fizuki i chemii. A ty jesteś nowa, Melania Czerniewicz, tak?
Kiwnęłam głową, bo ręka na moim gardle nie ułatwiała mi mówienia.
- Proszę, usiądź tam - nauczycielka wskazała na puste miejsce obok czarnowłosego chłpaka ze skrzydłami. Pokornie poszłam na miejsce i usiadłam. Niewidzialna ręka zwolniła uścisik. Głęboko odetchnęłam. Och, pierwsze wrażenie zaliczyłam.
- Na czym to ja skończyłam? - pani Mauldeathmarry stanęła za katedrą i zajrzała do dziennika - Ach, tak. Goyle, Rohelle!
- Obecna! - krzyknęła jakaś dziewczna z przodu sali. Miała różowo-niebieskie włosy i dziwną skórę. Jak z marmuru.
- Dobrze... Harpy, Harry!
- Obecny! - zawołał chłopak obok mnie.
Harry miał czarne włosy, skrzydła pokryte piórami, brązowe oczy i skórzaną kurtkę. Mój zegarek zaczął szybciej tykać. Nagle przed oczami stanęła mi wizja- ja stoję przy tablicy i rysuję na niej wzór.... Wzór na pierwiastek...
Ach, więc to tak! To się nazywa 'zauroczenie'!.....